Pisanie coś słabo mi ostatnio idzie , ale pisz człeku jak dwa dni zbjam gorączkę małemu , a dziś okazuje sie , że starszy ma zapalenei oskrzeli :/Także znów przedszkolaki w domku siedzą , a mama wyciera nosy , oklepuje , inhaluje , okłada zimnym kompresem .... , ale udaje sie coś tam uszyć ;).
Postanowiłam przymierzyć się delkiatnie do zimy z delkatnym , świątecznym akcentem .
Druga anieliczka ( tu jeszce bez skrzydeł)powstała w celu wymianki z Ulotną chwilą;) . Powiem Wam w sekrecie , że celem było zdobycie prezentu na imieninki tęsciowej ,ale nie wiem czy oddam te cudeńko , które tworzy się :DMisia już znacie :) , a że zamawiająca Pani zapragnęła go delkiatnie przyodziać , tak też powstały porteczki . ;)
Hmmmmm , trzeba by było coś jeszce zrobić dzisiejszego wieczoru ,ale jakiś leń mnei ogarnął .
Zima chyba idzie , bo myszy do domu mi sie pchają . Ale mysz to nic w porówniu do gościa , który drapał w drzwi tarasowe. Seidzi sobei człek przed tv w wygodnym fotelu , okryty kocykime , w kominki ogień , zerka w okno , a tam lis:D Skubaniec poogladął nas , popukał w szybę i poszedł . Widziałam liski wiosną na łące , z którą graniczymy , podchodziły prawie do naszej działki , ale nigdy nie ładowały sie do domku:o