poniedziałek, 16 września 2013

Jesienny czas...

... nieubłagalnie zbliża się ... wrrrr, brrrrrrrr , ale wyjścia nie ma ... trzeba przetrwać;) Wiem , wiem marudzę ... przecież jeszcze lato mamy , ale mi juz lata żal :) . Jak widać , nie poprawiłam się z systematycznością w pisaniu . Może jak przyjdą chłody to poprawię sie ... może;) A co u mnie? Chłopcy , po wyjazdowych wakacjach wrócili do domu i już udało nam się wpaść w codzienny , szkolno - przedszkolny rytm dnia . Na całe szczęście łobuzy moje chodzą nawet dość chętnie do placówek co i na mnie wpływa pozytywnie. 
Pamiętacie pewnie , że początkiem lata robiliśmy mały remont salonu i miał być stół , krzesła i dodatki ... i nic nie ma :D. Wybywaliśmy na weekendy ,a w tygodniu szkoda było słonka , żeby siedziec w domu i planować , zamawiać , przeglądać . Chyba jak przyjedzie zima to dopiero na spokojnie zaczneimy urządzać . Ale na słonku nie leżakowaliśmy ... zabraliśmy się za nasz stawek i na dzień dzisiejszy już zasadzone zostały wodne rośliny i doszedł mi kolejny obowiazek czyli dokarmianie 25 karasi :) . Na zdjeciach widać , że chłopcy nawet wypróbowali stawek jako kąpielisko ;) Jeszcze dużo wykończeniowej pracy nam pozostało , ale to już chyba wiosną . Póki co zbieram plony w warzywniaka i zamykam w słoiki . Część z nich na fotkach , są tam buraczki , pomidorki w occie z papryką chilli , papryczki w occie , ogórasy , dżemy truskawkowe i malinowe , kabaczki i fasolka w occie .Pracy przy tym dużo , ale uwielbiam zaglądać do szafek i spiżarki , popatrzeć , a i już podjeść :) . Pozostała nam marchew , por, selera , kilka kabaczków , pomidorki i papryka w foliaczku .... no i przekopać spory kawałek na zimę . 
Oczywiście i szycie w międzyczasie małe było . Tu wszystkei przytulaki na zamówienie , które częściowo w domkach docelowych mieszkają . 
A dziś pomału zaczęłąm się pakować :)). Tak , tak , jadę sobie i to nie na weekend jedynie. W sobote mamy weselisko w Szczawnicy , więc udąło nam się zaplanować troszkę dłuższy czas pobytu niż impreza. Do chłopców przyjeżdżają teście i będą nimi zajmować się w czasie jak ja z mężem będę troszkę łazić po górach i spływć z góralami. Jedziemy w czwartek z rana i jak pogoda pozwoli to do kolejnego piątku , a napewno do środy poodychamy górskim powietrzem . :) Strasznie się cieszę , bo w najbliższy piątek mamy naszą dziesiątą rocznicę ślubu i w końcu uda nam się wyjechać tylko we dwoje :D Troszkę szkoda mi łobuziaków , ale w sumie byli nad morzem z dziadkami i nad jeziorem prawie miesiąc , a po górach nie połazili by za dużo , więc mogli by się nudzić ;)
To tyle na dziś , a teraz uciekam szykować sie an jutrzejszy dzionek . Po powrocie obiecuje niespodziankę , bo dawno Was nei obdarowałam drobiazgiem :) Pozdrawiam ciepło :*  






























5 komentarzy:

  1. Śliczne szyjątka. wspaniałego wypoczynku!!!
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne prace te szyciowe jak i te przetworzone :-) Udanego wypoczynku. Serdecznie pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  3. przesliczne zwłaszcza króliczki dziewczynki:) i ile się napracowałaś nad przetworami - zima nie straszna:) udanego wypoczynku w górach i najlepszego z okazji 10 rocznicy!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile się dzieje u Ciebie :)
    Same pięknoty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tymi zapasami to Ty nawet dwie zimy przetrwasz. Ja w tym roku wykonałam tylko jak zwykle suszone pomidory i jeszcze ususzę żurawinę. Poza tym buźki szyjątek rozpuszczą Ci wszystkie śniegi. Ja najbardziej nie lubię zimy przez ślizgawicę. Reszta mi jest zupełnie obojętna. Jesień też może być, szczególnie gdy jest jesienna. Jednak lato, szczególnie takie optymalne jak w tym roku, to zawsze dla mnie hicior. Super stawik sobie sprawiłaś.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń