Taki dostałam wczoraj... , mąż woła , że telefon do mnie ... ja po pachy ubrudzona z ogrodu lecę , a tu Pani .Pani , która nabywała u mnie wcześniej szyjątka ... i mówi czy ja szyję.:))) Nie ma mnie na allegro , a ostatni wpis na blogu miesiąc temu był .:)))A no był dawno , ale górę bierze tu moja druga pasja czyli ogród i każda wolną chwilkę grzebię w grzadkach , koszę, przekopuję ,a teraz zaczynam zamykać co się wyhodowało w słoiczki:) Pierwsze ogórki już na regale stoją , kolejna szóstka buraczków właśnie się wekuje , fasolka w zalewie octowej stygnie , a jej część marźnie w lodówce;).Tym sposobem moje plany salonowe poszły na drugi plan i nawet nei mam czasu poszukac wymarzonych mebelków do salonu, ale kominek prawie gotowy ... , bo jeszcze nie ma obrazu nad paleniskiem .Malowanie na biało większości powierzchni domu spowodowało , że łazienkowe ściany bez płytek wydały się żółte i zostały omalowane . Ale , żeby nie było tak bardzo pracowicie to byłam z chłopcami nad jeziorem . :) Tak , tak , kto czyta bloga wie , że mamy taką przystań w postaci działeczki rekracyjno-uprawnej z domkiem ... to własność teściów , ale możemy tam zagościc kiedy tylko dusza zapragnie. :) Ja powróciłam , a chłopcy zostali na kolejny tydzień , a my dojedziemy do nich pojutrze z rana . W ten weekend odbywaja się tam Dni Sławy , na których bywam od 12 lat :). Super koncerty zakończone boskim pokazem sztucznych ogni odbijających się w tafli jeziora . Jesli macie możliwośc to polecam i zapraszam . :) Miniony miesiąc przyniósł też trochę smutnych wydarzeń :/ Dla chłopców najsmutniejszy był fakt , że w czasie ich wyjazdu nad morze z babcią , nie powrócił nasz kochany kociak :/ . Ale własnei wczoraj narodziły się kociaczkiw pracy mojej siosatry i chyba jeden z nich zostanie przez nas przygarnięty . A na osłodę nasz młodszy miał urodzinki i tort musiał powstać w mojej kuchni;)
A teraz troszkę tego co szyłam w międzyczasie i to co zajmowało mi czas . :) A teraz lecę do kuchni wyciągać słoiczki :) Do następnego razu. :*
mija czas Ci przyjemnie:) cudny tort a jaki śliczny kominek:) szyjątka boskie jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńŚliczne szyjątka, królik boski. Wspaniałe uprawy, ja zebrałam wczoraj cukinię, rozdzieliłam po sąsiadach i będę piekła cukiniowy pasztet.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne lale, cudny tort,wspaniałe zdjęcia z ogrodu. Podziwiam Twoja pracowitość. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńKobito, Ty masz chyba kilka równoległych żyć. Na pewno rękodzielnicze, ogrodnicze i domowe.
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Ja jestem wykończona remontem maleńkiej łazienki a co to przy robocie w domu. No może z tym lepiej, że graty można wynieść do ogródka a nie potykać się o wszystko.
Anielice cudowne, tort też.
Pozdrówki.
Kochana tyle warzywniaka to po prostu wolnego czasu jak naparstek...
OdpowiedzUsuńa szyjątka jak zawsze do pocieszenia oka NIEZBĘDNE :)
Śliczne są. Widać, że oprócz pracy jest w to włożone serce :)
OdpowiedzUsuń+ dodaję Panią do obserwowanych :)
Och, piękne te lale, wspaniałe. Cukinie też, mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńjakie uprawy a lale śliczne :)
OdpowiedzUsuńSuper...Zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam