niedziela, 31 stycznia 2010

Wyróżnienie

Dostałam dziś wyróżnienie i cieszę się strasznie. A można stworzyć nowe? Ja bym stworzyła wyróżneinie dla natchnień i namawiaczy:D. I w pierwszej kolejności dostała by je Daria z Kolorowego Zacisza , bo to ona wciągnęła mnie w te robótki;) A namawiaczką będzie Asia z Asiulkowa , bo ona namówiła Darię do pokazania prac , apotem Daria mnie;) Dzięki cioteczki kofane:D Daria , mam nadzije , przed nami jeszcze długie godziny szycia wspólnego przed monitorem:D

sobota, 30 stycznia 2010

Sobotni relax




Coś ten tydzień mało płodny jest.Troszkę przebojów z brakiem prądu , zimnem i moje lenistwo spowodowalo zastój;) Gęś przede mną leży w porciętach i kapelutek czeka na dopieszczenie .
Dziś napewno dokończę i już zastanawiam się nad kolejną pracą . Nie wiem jeszcze co to będzie . U mnie najczęściej to jest tak , że rozwalam wszystkie matreiały na łóżko w sypialni i wtedy pada decyzja:D. A dziś przedstawiam Dziewczynę Zbysia , Beatkę. Imię dostała od forumowiczów budowlanych.D A jak nie ma prądu to dzieci trzeba czymś zająć i tak wygrzebaliśmy prezent straszaka z urodzin i robiliśmy gipsowe zwierzaczki.

środa, 27 stycznia 2010

Zimucha





Zimucha trzyma , a jutro ma jeszcze dopadać białego puchu , który wyłazi mi bokami. Szycie coś mi miernie idzie , ale nie lenie sie;) Zszyłam npo namioty dzieciakom i dzięki temu mam chwilkę dla siebie;) Jedyny plus tego śniegu to zasłonięcie budowlanego bałaganu jaki panuje w koło domu . Odwiedzają nas za to setki ptaków . Prócz wszędobylskich wróbli są sikorki , kosy , gile , dzięcioły , jastrzębie i jeszcze inne , których nie rozpoznaje:D. No i zapomniałam o bażantach królewskich , które już wcale nas się nie boją i łażą po podwórku jak po własnym. No i wczoraj upolowałam aparatem lisa na łące sąsiada. A tu moi sąsiedzi i lisek.

poniedziałek, 25 stycznia 2010



Jestem już w domku , który dał nam w kość . Zamarzły rurki od ciepłej wody , a jak udało się opanować sytuację to okazałao się , że rura od szamba to jeden lód.Udało rozmrozić się do wieczornych kąpieli. Przywiozłam Zbysia i zaczęłam szyć koleżankę, ale coś natchnienie mnie opóściło.

niedziela, 24 stycznia 2010



Miś już gotowy i dostał nawet imię Zbysiu:D , ale jestem u teściów bez aparatu , więc przedstawię go jutro jak wrócę do domku . Już wiem , że Zbychu dostanie swoją misiaczkę;) . Nie udalo się wyskoczyć na zakupy szmaciane , ale to nic , bedę kombinować i ciąć swoje ciuchy:D.
Póki co pokażę tort na trzydzieste urodzinki siostry , oczywiście w moim wykonaniu;)

piątek, 22 stycznia 2010

Okazuje się , ż ejazda samochodem nie musi być nudna :D W drodze do teściów zacząłam szyć misia :D.Dziś jednak plan napięty i nie za bardzo było kiedy powrócić do niego . Wydaje mi się , że dopiero w drodze powrotnej coś poszyję. Kurczaki , teść maszynę do szycia właśnie naprawia i niestety nie otrzymam jej , a z taką zazdrością ogladam pięknie pozszywane króliczki i janioły:/

środa, 20 stycznia 2010




Dziś dumam co by sobie uszyć , a właściwie zacząć i zabrać na weekend do teściów robótkę;) Chyba zmierzę się z misiem , bo symaptyczną koszulę mam w paseczki.:D Właśnei Daria namawia mnei na szycie koleżanki dla bezimmiennej , czarnowłosej Aneilicy.
Poza szyciem uwielbiam piec i dekorować torciki.Staram się ,żeby torciki były tematyczne . Ostatni , to urodzinowy starszaka.


wtorek, 19 stycznia 2010




Nie jestem zadowolona tak do końca z tych moich wypocinek , ale pierwsze koty za płoty;) . Drugie moje spostrzeżenie to muszę popracować nad zdjęciami tzn nauczyć się robić bardziej artystyczne;)
Tu nie widać różowiutkich rumieńców. Przedstawiam pierwszą anielicę i chyba nie ostatnią;)

poniedziałek, 18 stycznia 2010





Szyje , chociaż czasu mniej mam jakoś ostatnio , bo małż w domku , więc coś tam wykańczamy , grzebiemy w domku. Na sesję fotograficzną czeka siostra bliźniaczka różowej króliczki . I parcuje nad czymś innym , ale idzie miernie . Być może uda mi się skonfiskować maszynę od teściowej ;), bedę się uczyć szyć. Ale , żeby nie było , że nic się nie dzieje na blogu , to pokaże moje anioły z masy solnej. Robiłam je przed świętami, 35 sztuk , obdzieliłam rodzinkę i na moja choinke pozostało 6.

piątek, 15 stycznia 2010



Dziś wielkie podziękowanie za mega niespodziankę Asiuli , mojej netowej koleżance za rozreklamowanie tego skromnego bloga;). Rozkręcam się narazie , ale obiecuje pokazać też inne moje wypocinki.;)
Na podłaodze obok czeka krolica bez uszu , oczu i noska . Sukienka już gotowa , więc trzeba ją ożywić . Dołączy ona do miłej trójeczki . Miało to być rodzeństwo , ale ...

środa, 13 stycznia 2010




Byłam dziś w ciuchlandzie , w celu nabycia ciekawych szmatek do przerobienia ;) ?Nie za wiele , ale coś tam kupiłam , jednak narazie leży w kącie , bo natchnienie mnie opóściło z powodu pewnej wiadomości:/ . Możliwe , że wieczorem zabiorę się do produkcji sióstr dla tych dżentelmenów , bo jestem w posiadaniu różowiutkiej koszuli , w sam raz na sukienusie ;). Przed chwilką, za radą Darii , uszyłam nogę szczuplutkiej plażowej panienki . Wyszło całkiem nie źle jak na ręczną robotę. Noga leży sobie wypchana i czeka na swoją parę.

niedziela, 10 stycznia 2010


SZyjęw sobie wolniej , ale szyję i Seba ( mąż) śmieje się , że dziecko ma rozdarte gatki , a ja króliki szyję . Dzis powstał kolejny , ale pokażę go później . Dziś brat niedzielnej króliczki , który powstał początkiem tygodnia . Moje spostrzeżenia to , to że moje króliki są małe;) . Wycziłam sprzedaż tych cudeniek ręcznie robionych i widzę , że nie małe są. Druga sprawa to moje mają jakieś długaśnne łapki;) Teraz powstają już poprawione. I teraz powstaje problem , bo królikowe materiały kończą mi się i chyba trzeba się zmierzyć ze szczuplutką lalką. Hmmmmmmm , ale czy ręcznie da się?

piątek, 8 stycznia 2010















Ktoś baaaaaaardzo mnie przyciska , żebym wrzuciła kolejen fotki. Dobra , dobra , rozumiem , narazie cienizna na blogu;) Przedstawaiam Wam niedzielną króliczkę . Tak nazwała ją Daria;)I tak są dwie dziewuszki , psiapiółki:D









środa, 6 stycznia 2010





























Dziś święto Trzech Króli i powiało Bożym Narodzeniem . W zeszłym roku stworzyłam stroik z wacików kosmetycznych;)Niby nic szczególnego , ale w tym roku zawisł w naszym domku na kablu nad telewizorem;)

:(

Pisać czy nie pisać? Przeczytałam właśnie o odejściu forumowej koleżanki . Nie znałam jej osobiście , nie wiem jak wyglądała , a jakoś strasznie mi smutno . Ehhhhhhh , życie .

wtorek, 5 stycznia 2010

Króliczka


Wczoraj rano Mateuszek ryczał ( nic nowego , niestety) , bo jego króliczek nie ma ubranka. Dzień wcześniej wybrał sobie króliczkę z kokardą . I tak matka , zamiast malować spiżarkę i gotowac obiad , szyła szyła , aż uszyła .

Brzydalek

Dziś wieczorem powstało ciałko króliczka . Tak , tak ciałko:D Daria pokazała mi swojego królika chyba z półtorej tygodnia temu i zapragnełam mieć też takiego . Wyszperałam jakieś szmatki , koszulę Mateuszka , poduche z wkładem sztucznym przybory do szycia jakie posiadam czyli trzy igły , dwie szpulki nici i tak w bólach powstawał Brzydalek . Imię jego powstało po powstaniu drugiego króliczka.Materiał rozłaził się , szyłam i prułam , wycinałam i doszywałam. Moje łobuzy pokochały go od pierwszego zobaczenia i tak wieczorem szyłam drugiego , a raczej drugą.

Poznać siebie?

Czy to będzie pamiętnik , czy galeria , czy może wejrzenie w głąb własnej duszy? Tego jeszcze nie wiem .
Do pisania zachęciły mnie dwie kobitki , koleżanki poznane dzięki internetowi.A swoją drogą, gdyby nie internet , nie poznałabym męża Sebastiana i nie miała dwóch łobuzków Piotrusia i Mateuszka i anieliczki Julii. I tak od lat sześciu żona , od od pięciu niespełniona mama , od czterech mama Mateuszka , do którego półtorej roku później dołączył Piotruś, zajmuje się całe dzionki moimi chłopakami.
Ostatni rok to rok ciężkiej pracy .Planowanie , załatwianie i ciężka praca na naszym skrawku ziemi. Właśnie mijają dwa miesiące od zamieszkania w naszym domu , który rozpoczelismy budować nawet nie rok temu. Jeszcze nie wykończony , jeszcze brak ogrodu , jeszcze stare meble zastępują wymarzone , ale to nic , mam nadzieję , że niebawem pochwalę się jakimś kwiatkiem na rabatce. Póki co ogarnięci zmęczeniem , odpuściliśmy i plany wykończeniowe jakie mieliśmy na zimowy czas narazie pozostaja planami.
Niespokojna dusza? Zawsze tak było . Ciągłe poszukiwanie , takie było moje życie. Zmienił je mój mąż . Dusza wyciszyła się . Wpadłam w wir macierzyństwa , a to wcale nie łatwe, tym bardziej , że nerwus ze mnie.
A teraz Daria obudziła artystyczną część mojej duszy . Artystyczna? Może za dużo powiedziane. W każdym razie pod wpływem jej inspiracji zaczęłam tworzyć coś z niczego.