Wstępem będą podziękowania za Wasz wizyty i zostawione przmiłe słowa . Staram się nadrabiąc zaległości wieczorami i zaglądac do Was , ale nei zawsze wieczorem są siły . :D Także dziekuję Wam , że odwiedzacie mnie mimo , że ja rewizytuję tak mało aktywinie;)
A teraz znów warsztat i kolejne , uszyte króliczki . Na bogato? Tak sobie je nazwałam , bo wersja bardzo pracochłonna była do wykonania. Powstały na zamówienie pewnej przesympatycznej mamy , która chce obdarować nimi dwie swoje ślicznotki :D Założeniem było to , żeby królisie dały się rozebrać . Niby nic skomplikowanego , ale głowa i ciałko pulchne , wiec trzeba było dobrze pokombinować by dziewczynki radziły sobie z rozbieraniem . Kolorystyka raczej dowolna , a preferencje to okrycie wierzchnie , sukienusia lub tuniczka , gaciorki wystające spod stroju i kapelusik . Czy udało się ? Zobaczymy;)
Wciąż piszę " co na warsztaci" , a dziś pokazuję mój " warsztat " po całodzinnej pracy :D Czy u Was też tak się wszystko rozłazi po podłodze w trakcie roboty???:D A dziś przed momentem poczyniłam selekcję szmacianą i mam porządeczek , ciekawe na jak długo. :DDD
Miłego weekendu !!!
podobnie sie dzieje u mnie podczas szycia
OdpowiedzUsuńz tym że ja mam dodatkowo dywan
ty wiesz ilerazy mnie z domu wyżucali z powodu
tego "burdelu" Ha ale ja sie nie dałam
Dziewuszki na pewno będą zachwycone :) Fajny pomysł z tym rozbieraniem - nawet jako praktyka dla małych paluszków.
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu warsztatu - u mnie z kolei wszystko jest wymazane farbą ;)
u mnie jest jeszcze większy kosmos...
OdpowiedzUsuńpodłoga to przede wszystkim moja krojownia a wszystkie meble do okoła ławy (bo maszyna stoi na ławie) to podręczne "półeczki"...
Czyli podczas szycia i nie tylko szycia pokój wygląda jakby właśnie przeszło Tornado!!!
Pozdrawiam:)
A królisie cudowne, jak zawsze:)
jeju, szkoda że nie mam dziewczynki, bo na pewno bym zakupiła u Ciebie takiego rozbieranego królika :)
OdpowiedzUsuńa warsztat jak to warsztat w czasie pracy - nic szokującego :)
buziole
haha, jakie słodkie te rozbierane króliki, sama bym takiego chciała;)
OdpowiedzUsuńpatrzę na Twój warsztat z prawdziwą radoscią, bo to znaczy, że jednak nie jest ze mną tak całkiem najgorzej-i że najwyraźneij proces twórczy wymaga u każdej z nas sporej ilości zamieszania:)
Uff!
pozdrawiam Cię cieplo, Michasia
Piękne królisie, a warsztatu pozazdrościć. ja mam swoje miejsce w kuchni i chcąc nie chcąc od razu muszę wszystko wkładać na miejsce. Wcale nie jestem taka porządnisia o nie okropnie nawet mnie to irytuje że nie mogę sobie zostawić takiego artystycznego nieładu:) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńO, a ja miałam dziś okazję pomacać w naturze Twojego królisia, którego nabyła moja koleżanka (ten w białym sweterku z warkoczami). Cuuuudny!!!W oku koleżanki już już pojawiał się złowieszczy błysk, bo chyba miała wrażenie, że jej go nie oddam...
OdpowiedzUsuńOddałam.
Z bólem serca.
Dla małych dziewczynek to rzeczywiście bardzo ważne. Na dodatek ciągła "obróbka" w małych rączkach sprzyja strzępieniu wszystkiego co się da. Dlatego musi być wykończone poprawnie z obu stron. Pięknie wyszło, na pewno będą zadowolone.
OdpowiedzUsuńJa okupuje zawsze duzy pokój(czytaj salon)Mimo, że mam swój kącik do pracy....ale w sercu domu tam gdzie są wszyscy jest najlepiej. Moje dzieczynki też tak lubią spędzać czas, razem:)
OdpowiedzUsuńKrólisie przepiekne...
Oooo poczułam się jak u mnie w domu, ba jak u mnie w salonie z kuchnią. Ten sam bałagan, ten sam chaos :) Cóż zrobić jak szkoda czasu na sprzątanie, jak za chwilkę "to" się samo robi ;)
OdpowiedzUsuńKróliki boskie, jak zawsze.
Pozdrawiam
Mary
Hajka Delfinko, muszę drugi raz napisać, bo poprzedni coś wcięło:) Każda z nas dużych małych dziewczynek pamięta, jak często ubranka zmieniały lale :D, można właściwie szyć same ubranka, na porę letnią, zimową :). Jedna lala a ile wcieleń! Co to nieładu twórczego to mój też się rozłazi ... ale wszędzie, nawet do łazienki się pcha ;]
OdpowiedzUsuńKróliki jak zwykle cudne, słów mi brak... Podziwiam precyzję wykonania, dla mnie coś takiego jest jak magia :)
OdpowiedzUsuńU mnie jak szyję też coś podobnego sie dzieje a do tego obiad na gazie bo szyje w kuchni:)Królisie jak zwykle piękne Pozdrawiam Monia
OdpowiedzUsuńDżinsiara the best!
OdpowiedzUsuńwyszły obłędnie :)
OdpowiedzUsuńha :) ja bym nie liczyła na zbyt długi ład w szmatkach :) u mnie wytrzymał jakieś 2 tyg :)
OdpowiedzUsuńświetne króliczki :)
Ja jak pracuję to nitki "walają" się dosłownie po całym domu. W materiałach robię porządek co rusz i i tak za długo go nie potrafię utrzymać;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne króliczki, nie ma jak to móc rozebrać swojego pluszaka, pewnie za jakiś czas będziesz szyć dla nich ubranka na zmianę:-)
Pozdrawiam
hehe, u mnie podobnie, a z nitkami to już istne szaleństwo, czasami ich nie ogarniam:)))
OdpowiedzUsuńA królisie są śliczne, na pewno się spodobają:)
Prześliczne królisie!! Ja nawet nie pokazuję bałaganu jaki robię podczas "tworzenia" bo to istny sajgon. Twój bałagan to prawie porządek przy moim:) Dziękuję za odwiedziny u mnie i miłe słowo:)
OdpowiedzUsuń