... to tematy dziś bardzo porannego jak na mnie posta ;) I jak będzie w nim więcej błędów niż zwykle to wybaczcie :) , ale kawa mocno gorąca i dopiero za chwilkę uracze się łyczkiem.
Dobra , do rzeczy , Wałbrzych , mieszkam całekim blisko tego miasta , a jedna z blogowiczek Rózanecznik ( nie podam linku do bloga , może potem , bo mam wolny net i nei mogę otworzyć :( )
zaprasza nas na kawkowe spotkanie . Z Darią z Kolorowego Zacisza zastanawiałysmy się kto jeszcze jest z okolic i 10 września na ok 18 może do nas dołączyć . Wpadłam na pomysł , że zaprosimy Was na naszych blogach . Nie będziemy robótkować , ale poprostu poznamy się, pogadamy, myślę , że będzie miło .
Druga sprawa , o której zapomniałam napisać to psinka . Ulotna Chwila spytała mnie czy nei przygarnęłabym takiej słodzinki , która jest tu na zdjęciu , ale psiaczkó jest więcej i są tu
http://opsachnajpiekniej.blogspot.com/.Niestety ja narazie nie mam jak przygarnąć pieska , chociaż ten temat powraca do mnie jak bumerang ;). Wrócił także wczraj , bo w miejscu gdzie mąż pracuje , właściciel znalazł w weekend haski . Jechał autem między lasami i środkiem szedł pies , rzucił się na maske i nei chciał zejść . Kiedy wyśiadł z auta pies posłusznie łaził z nim spacerował . Co miał robić , załadował psa , a raczej sam się załadował do bagażnika i przyjechał z nim do miasta . I padło pytanie czy weźmiemy go . Narazie nie możemy , bo takim hamulcem jest to , że u teśció i moich rodziców są psy i tego naszego w razie wyjazdu do teściów nie było by jak zabrać , ani przetrzymać . Często wybywamy z domu i np w piątek już nas nie będzie , a za cztery tygodnie wesele szwagierki i znów 4 dni poza domem.Druga sprawą jest podopieczna , kto by nie bał się wprowadzić już dorosłego psiaka mając w domu obce dziecko ... W każdym razie ten piesek jest w schronisku w Dzierżoniowie , które znam , bo właśnei z niego pochodzi pies , którego zaadoptowaliśmy 7 lat temu . Pojechaliśmy po małego kundla , a ten 20 kilowy kudłacz , uwiązany przy śmeitnikach gapił się na mnie . Reszta poszła oglądac maluchy , a ja przysiadłam na murku , myślałam , że sznur jest dłuższy , jakie było moje zdziwienie gdy w sekundzie miałam na kolana rudego brudasa:) . Kasztan został przywieziony do domu i doprowadzony do porządku , nie cierpi aut i innych psów ... Także to nei sztuka przygarnąć psa ... potem te spontaniczne decyzje trafiają na ulice i do schronisk lub poniewierane są w domu gdzie mieszkają.
A teraz warsztat ;)... na warsztacie mam nietypowe sprawy ( ale to jeszcze nie zamówienie ) czyli gadżety na wieczór panieński szwagirki . Wymysliłysmy z jej koleżanką kilka zabaw , a reszta dziewczyn pragnie ją ukoronować i tak powstała korona i welon . Przedwczoraj powstała też częśc dekoracji torta jaki zrobę na ten wieczór czyli słodkie męskei przyrodzenie ;) A , żeby dziewczynom nei było smutno to powstało stadko rózowych małych przyrodzeń ;) Ale raczej zdjęć tu nie będę wrzucać;) na maszynie była też parka żyrafek , ta być może znajdzie szybko właścicieli , a wczoraj pracowałam nad podzespołami do aniołów i anielic w ilości sztuk 7 .
Dobra obudziłam się , trzeba zjeść jakieś śniadanko i do roboty :)
Miłego dnia.
PS Dziś też nam podokucza upał , ale wcale się nie gniewam :) Najgorsze jest to , że moje domowe tio dziecięce mają katary :/ Słońce nie jest sorzymierzeńcem takich klimatów chorobowych i baseniki stoją puste , a chłopcy wychodza dopiero po 17 jak upał zmaleje . Co za tym idzie? Nooo , biją się , kłócą , wymyslają zabawy , w których przyajmniej jeden zostaje zrzucony z łóżka czy uderzony kijem od szczotki ;) A ja? Zaciskam zęby ...i wycieram gluty:D