Specjalnie dla Darii Krystynka z bliska i w całej okazałośći:D
A że mój małżonek nie mógl dłużej słuchać jak klne nad pożyczonym Łucznikiem od teściów zabrał mnie przed 18 do sklepu i mam nowiuśką Zośkę Łucznikową:DDDDDDDDDD
JEjku jak ona szyje , mmmmmmmmmm. Jutro fotki Kazia szytego mieszaną metodą;)
Hej DELFI:-) WIELGACHNE DZIEKI ZA LINECZKI :-) Jeszcze nie obejrzalam,co tam w nich jest,ale tez,jak wiesz,jestem okropny,nocny Marrrr...wiec pewnie sie tam zabiore do przenoszenia w moje pliki tego,co bym chciala uszyc,czyli..heeee..wszystkiego:-) W moich trzech ksiazeczkach,ktore nabylam droga kupna sa tylko inne wykroje kroliczkow,z ktorych skorzystalam,jakies zaby i koty.Kota chcialabym uszyc,bo jest zabawny i daje pole tworczego manewru. Dzis skonczylam ubierac 'kroliczkowa'.Wyglada,jak panienka z Luisiany,lub raczej z Californii,bo na sobie ma materialik oryginalnie tam farbowany,ale jest brazowa,wiec mi przypomina typowa obywatelke miasta Luisiana.Chyba dam jej dwa imiona-Luisa-California:-)) Jutro ubiore jej partnera i jeszcze nie mam pomyslu,kim on bedzie i jakie mu dam imie.Bedzie w bialo-blekitnych kratkach. Gry-plan jest taki,ze jutro jeszcze fotek nie bedzie/chyba/,ale pojutrze juz tak,bo mi to wszystko idzie dosc wolno jeszcze.Jutro bedzie o...eeeeeee-nie powiem! :-))) Ja tez mam calkowicie swiezutka maszynke-Singera,ktory 'spiewa,tanczy i stapuje',dlatego jeszcze nie jestem z nia zaprzyjazniona do konca,ale proces postepuje:-) W PL-u szylam na bardzo przedwojennym,zreformowanym Kasprzyckim,ale potem mialam dluga przerwe w szyciu czegokolwiek.To wszystko przez te blogi:-),ale moj Maz sie cieszy...ze ja sie ciesze:-) Pozdroweczka-psiara-nocna mara :-)
A ja nie wiedziałam jak namówić męża na nówkę maszynę?Wystarczy kląć:)(muszę wypróbować),że nie wpadłam na ten pomysł!Pozdrawiam.(Krystynka śliczna jak wszystko inne)
Moje zdumienie było ogromne jak odkryłam w domu ,ze mój nowy łucznik jest produkcji chińskiej. Na początku za nim się nie oswoiliśmy nawzajem to klęłam non stop. Kiedy powiedziałam na głos , że go wyrzucę zaczął wreszcie współpracować. Ale ma problemy z szyciem dżinsu :( Ale życzę powodzenia i dalszych wspaniałych tildowych cudeniek. Ja mam największą frajdę w tworzeniu dla nich właściwych strojów. pozdrawiam M
Mama? Żona? Kura domowa? Często zastanawiam się nad znaczeniem tych słów . Czy chociaż w połowie nimi jestem? Jaka jestem?
Wiem jedno , kocham to co robię . :D
Hej DELFI:-)
OdpowiedzUsuńWIELGACHNE DZIEKI ZA LINECZKI :-)
Jeszcze nie obejrzalam,co tam w nich jest,ale tez,jak wiesz,jestem okropny,nocny Marrrr...wiec pewnie sie tam zabiore do przenoszenia w moje pliki tego,co bym chciala uszyc,czyli..heeee..wszystkiego:-)
W moich trzech ksiazeczkach,ktore nabylam droga kupna sa tylko inne wykroje kroliczkow,z ktorych skorzystalam,jakies zaby i koty.Kota chcialabym uszyc,bo jest zabawny i daje pole tworczego manewru.
Dzis skonczylam ubierac 'kroliczkowa'.Wyglada,jak panienka z Luisiany,lub raczej z Californii,bo na sobie ma materialik oryginalnie tam farbowany,ale jest brazowa,wiec mi przypomina typowa obywatelke miasta Luisiana.Chyba dam jej dwa imiona-Luisa-California:-))
Jutro ubiore jej partnera i jeszcze nie mam pomyslu,kim on bedzie i jakie mu dam imie.Bedzie w bialo-blekitnych kratkach.
Gry-plan jest taki,ze jutro jeszcze fotek nie bedzie/chyba/,ale pojutrze juz tak,bo mi to wszystko idzie dosc wolno jeszcze.Jutro bedzie o...eeeeeee-nie powiem! :-)))
Ja tez mam calkowicie swiezutka maszynke-Singera,ktory 'spiewa,tanczy i stapuje',dlatego jeszcze nie jestem z nia zaprzyjazniona do konca,ale proces postepuje:-)
W PL-u szylam na bardzo przedwojennym,zreformowanym Kasprzyckim,ale potem mialam dluga przerwe w szyciu czegokolwiek.To wszystko przez te blogi:-),ale moj Maz sie cieszy...ze ja sie ciesze:-)
Pozdroweczka-psiara-nocna mara :-)
A ja nie wiedziałam jak namówić męża na nówkę maszynę?Wystarczy kląć:)(muszę wypróbować),że nie wpadłam na ten pomysł!Pozdrawiam.(Krystynka śliczna jak wszystko inne)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że kolejną nową wyprodukowałaś ;) :)
OdpowiedzUsuńhi delfina its very nice blog.thanks for link andddd you are in my links too:))
OdpowiedzUsuńO tak... nie ma to jak nowa maszyna... Ręcznie to wszystko wieki trwa choć szczerze mówiąc to ludzka ręka jest niezastąpiona...
OdpowiedzUsuńKróliczkowa śliczna...
Moje zdumienie było ogromne jak odkryłam w domu ,ze mój nowy łucznik jest produkcji chińskiej. Na początku za nim się nie oswoiliśmy nawzajem to klęłam non stop. Kiedy powiedziałam na głos , że go wyrzucę zaczął wreszcie współpracować. Ale ma problemy z szyciem dżinsu :( Ale życzę powodzenia i dalszych wspaniałych tildowych cudeniek. Ja mam największą frajdę w tworzeniu dla nich właściwych strojów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam M